Siedząc na Ławce

"Witam, pewien czas temu opublikowałem post Siedząc na ławce. Dzisiaj chciałem wam przybliżyć co nieco idee tego przedsięwzięcia. O tuż od pewnego czasu postanowiłem wyjść do ludzi w trochę inny sposób. Mianowicie nie wymyślać swoich historii - a "pokazać" wasze. Jak zauważyliście również ostatnimi czasy na stronie Yoker Blog pojawiło się wydarzenie o wakacyjnej historii. Było to pierwsze z moich działań obecnego projektu. Nie przyniosło to jednak oczekiwanych rezultatów. To tez nastała kolej na krok nr 2 czyli opublikowanie pierwszej historii jako "Siedząc na ławce". Kilka osób pytało mnie czy historia jest prawdziwa i czy na prawdę siedzę na ławce. Opowiem tak:
- Historia jest "prawdziwa", a osoba która mi ją opowiedziała istnieje na prawdę. Co do pytania Czy siedzę na niej naprawdę - odpowiem potwierdzająco. I zachęcam do pisania w komentarzach, na PW czy też do mnie na prywatny profil na Facebook`u o swoich historiach. Jeśli chcesz coś opowiedzieć związanego z różnymi sprawami [Nie tylko miłosnymi] daj znać. Śmiało ;) To nic nie kosztuje, ja nie gryzę ;) Więc spokojnie. Już od dzisiaj czekam na wasze wiadomości - Zachęcam serdecznie ;)"

 

Siedząc na Ławce vol.1 


Siedząc dzisiaj na ławce przysiadł się do mnie pewien chłopak. Oooo Kałach na ławce coś blog i te sprawy. Pogadać trzeba i ogólnie to zakręcony koleś. Zaczęliśmy rozmawiać na wiele ciekawych tematów, w końcu zapytałem go o drugą połówkę. Dopiero teraz zrozumiałem co tak na prawdę przeżywa.

Zapraszam:

" Jakiś dłuższy czas temu poznałem przez internet fajną dziewczynę. Poznaliśmy się w sumie tak z przypadku. Zbieg okoliczności posadził nas w tym samym czasie i przy tej samej dyskusji dotyczącej muzyki. Na jednym z muzycznych forów odbywała się dyskusja dotycząca śmierci Basisty z Deftons`ów. Początkowo mieliśmy przeciwne poglądy co do przyjęcia nowego basisty jednak po dłuższym pisaniu nasze poglądy przybrały ten sam tor. Po długim "forowaniu" postanowiłem wysłać jej prywatną wiadomość jako użytkownikowi forum,  z myślą dalszego pisania i dzielenia się poglądami dotyczącymi muzyki. Początkowo naszym jedynym sposobem komunikacji było wciskanie przycisku PW na forum. Jednak z biegiem czasu przerzuciliśmy się na popularne jeszcze w tych czasach GG. Pisaliśmy tak jeden dzień, drugi. Dnie przeradzały się w tygodnie a tygodnie w miesiące. Po długich prośbach kierowanych z mojej strony w końcu zobaczyłem dziewczynę o nicku Brenn_9753. Osłupiały przed komputerem siedziałem tak długo, dopóki Windows nie przypomniał mi o braku baterii w laptopie i konieczności podłączenia ładowarki. Tak pięknej dziewczyny nie widziałem jak żyje. W końcu przyszedł czas się ogarnąć. W czasie naszych długich rozmów ponieważ często ranek stawał się wieczorem przez długie pisanie na GG i Facebooku, wiele dowiedziałem się o Nataszy. Jedyne co mnie w pewnym stopniu smuciło to odległość która nas dzieliła. Wujek Google i jego wnuczek Google Mapy szokowały mnie odległością jaką musiał bym pokonać by się z nią spotkać.
Wiele razy pytałem o spotkanie, proponując przyjazd pociągiem lub samochodem, zawsze jednak odpowiedź ze strony Nataszy nie spełniała moich oczekiwań. Wiele razy tłumaczyła się że nie może z różnych powodów. Po długim pisaniu, przyszedł w końcu czas by "się usłyszeć". Do tego jakże ważnego wydarzenia posłużył nam popularny Skype. Gdy udało nam się połączyć początkowo Natasza nic nie mówiła. Pamiętam że grzecznie się przywitałem i zadałem najbardziej popularne pytanie "Co tam?" - odpowiedzi nie dostałem. Natasza długo się nie odzywała, podejrzewam że wstydziła się z takich a nie innych powodów. Jednak gdy powiedziała "Hej" eh... uwierz, to było najpiękniejsze Hej jakie kiedy kol wiek słyszałem z ust kobiety. Wciąż pamiętam to zwykłe i proste - a jakże piękne Hej. Zaczęliśmy rozmowę, początkowo nie kleiła się zbyt mocno jednak po dłuższej chwili Natasza się rozgadała. Cudowny głos płynący z głośników przenosił mnie myślami na wymarzone plaże w "ciepłych krajach". Tak jak kochałem piosenkę Defton`sów - Head Up! - tak w tej chwili pokochałem głos Nataszy. Rozmawialiśmy tak codziennie. Pamiętam gdy pewnego dnia zaskoczyła mnie esemesem gdy wracałem ze szkoły że jest na skype i za mną czeka. Pobiłem wtedy rekord prędkości do domu by jak najszybciej odpalić kompa, zobaczyć i porozmawiać z Nataszą. Oczywiście na takich esemesach się nie skończyło. Często na wieczór pisałem jej miłe słówka na dobranoc - tak by umilić jej wieczór. Jednak pewnego dnia wszystko się jak by zepsuło. Natasza na Facebook`u utworzyła status "W związku". Rozdarło mnie to strasznie. Wewnątrz czułem z jednej strony zazdrość a z drugiej smutek a całości towarzyszyło jedno wielkie zastanowienie. Wpadłem w doła zadając sobie pytanie "Dlaczego to nie ja??" "Dlaczego dzielą nas pierdolone kilometry?" "Dlaczego nie mogę się z nią od tak zobaczyć, popatrzeć na jej piękny uśmiech, dotknąć i powąchać jej pięknych włosów i przytulić?". Od czasu gdy Natasza zaczęła chodzić z jakimś kolesiem, nasz kontakt ustał. Bardzo długo nie pisaliśmy, początkowo pisałem wieczorami, jednak często odpisywał jej chłopak dobijając mnie tekstami że oglądają razem telewizor przytuleni i że zepsułem im imprezę.. I wiele innych. Po krótkim czasie jakoś mi przeszło, bynajmniej próbowałem łudzić się że mi przeszło. Dopiero gdy nasz kontakt powoli się urywał, w głębi serca zacząłem czuć na kim mi tak naprawdę zależy. Dla kogo tutaj jestem i dla kogo żyję. Do teraz jednak braknie mi odwagi by jej to napisać...By napisać jej proste słowa, które tak wiele znaczą. Boję się odrzucenia, jednak z drugiej strony wątpię w to czy Natasza coś sobie z nich zrobi a mnie odtrąci na zawsze - tego bym już nie przeżył.
Do teraz mam jej zdjęcie na tapecie w telefonie, wiem że nie powinienem go mieć. Jednak kto mi zabroni? - Przecież jej tutaj nie ma.. A jeśli nawet powiem jej że zależy mi na niej bardziej niż na swoim życiu to boję się że ją stracę, że stracę cały mój świat.
Z serdecznymi pozdrowieniami dla Nataszy z nickiem "Brenn_9753" ;)  "

Teraz coś ode mnie ;) Zdarzają się takie sytuację, pewnie u was też. Pamiętajcie, lepiej pisać lub mówić o swoich uczuciach zanim będzie za późno. Jedni mówią o nich za pomocą piosenek, inni tekstów a jeszcze inni patrząc prosto w twarz i mówiąc: "Kocham Cię"
Dziękuję i pozdrawiam ;) Yoker i Spółka ;) Zapraszam do dyskusji pod postem.

Siedząc na ławce vol.2

"Zdałam sobie sprawę z tego że ktoś, który był dla mnie ważny już ode mnie odszedł. Trzy lata temu na koloniach w Kołobrzegu poznałam fajnego chłopaka. Wtedy byłam jeszcze dzieckiem jednak ogólnie rzecz biorąc, przez 14 dni miałam pierwszego prawdziwego chłopaka. Wszystko działo się bardzo szybko. Już pierwszego dnia kolonii poszliśmy się przejść nad jezioro a drugiego trzymaliśmy się za ręce. Widziałam w nim swój ideał. Spełniał wszystkie moje oczekiwania. Przez 14 dni byłam w raju, dosłownie mówiąc. To może wydawać się śmieszne, ale mając 15 miałam pierwszego chłopaka ponieważ do tej pory każdego z którym "byłam" nie można było nim nazwać - z wielu powodów. Jednak wszystko skończyło się po koloniach a cały czar prysł.
Może wydać Ci się to głupie, typowa bezsensowna historia, pojechała dziewczyna na kolonie, poznała fajnego chłopaka - zakochała sie w nim. Kolonie się skończyły i czar prysł. 
Jednak wyglądało to trochę inaczej i w sumie wygląda nadal. Na koloniach okazało się że Adam ma tatę za granicą. Mieszkamy od siebie stosunkowo blisko, myślę że 30 km nie jest jakimś dużym dystansem. Jednak jego częste wyjazdy do taty utrudniały by nam spotkania. Mówię "by" ponieważ w ostatnim dniu koloni na wieczornym spacerze rozmawialiśmy o tym. A dokładnie o "rozstaniu" Zapytał tylko "Chcesz tego?" czy "Nie myśl o tym" nie pamiętam dokładnie - było to dawno.
Po powrocie, utrzymywaliśmy "kontakt". Tak, miał na mnie totalny zlew. Początkowo czułam się że mnie nie zna. Sama wysłałam mu zaproszenie na popularnej jeszcze wtedy Naszej Klasie. Gdy zaakceptował zaczęliśmy pisać przez ładne 2 tygodnie po czym przyjechał do mnie. Pamiętam że w miejscu gdzie się ze mną umówił staliśmy przytuleni jakieś 10 minut. Powiedział mi wtedy że za mną tęskni. I na tym pięknym dnu się wszystko skończyło. Straciliśmy kontakt, fakt - pisaliśmy później trochę ale coraz mniej i coraz mniej aż prawe wcale. Wtedy było mi ciężko, może dlatego że to była pierwsza osoba, która była dla mnie tak ważna. To śmiesznie brzmi, ale zobaczyliśmy sie po roku? Tak po roku. Przyjechał do mnie bo miał coś do załatwienia. Pogadaliśmy trochę. Po pier*****m roku wciąż widziałam w nim tego jednego. Później znowu się nie widzieliśmy. Najbardziej bolało mnie to że tylko ja do niego pisałam. Wciąż tylko ja - on nie. Po roku - tak po roku, dobrze słyszałeś. coś go chyba trafiło. Zaczęliśmy się spotykać regularnie. Były to piękne spotkania, wpadał do mnie co tydzień w poniedziałek. Najpiękniejsze 2 godziny jakie przeżywałam w tygodniu. Wiecznie jednak zadając sobie pytanie: Dlaczego po tak długim czasie wciąż widzę w nim tego jednego?
Było super, powiedział mi również po kilku nastu naszych spotkaniach że zaczęło mu zależeć po czym pocałowaliśmy się.  Uwierz mi, smak jego ust pamiętam do dzisiaj. Najpiękniejszy smak na świecie... Później było już tylko lepiej. Zaprosił mnie do siebie, spędziliśmy cały dzień razem. Po czym, wszystko się zj****o. Wciąż tłumaczył się że nie jest odpowiednim chłopakiem dla mnie bo musi to ojca do Niemiec jeździć i nie ma czasu na mnie bo to, bo tamto. Próbowałam wiele razy powiedzieć mu że mi na nim zależy, że go kocham - bezskutecznie. Do dzisiaj pozostają mi tylko nasze wspólne zdjęcia i wspomnienia, które wracają z każda chwilą kiedy o nim myślę...."

Historia wydarzyła się na prawdę, jednak na prośbę dziewczyny, z którą miałem okazję rozmawiać [prosiła o nie podawanie danych] pozmieniałem i nie napisałem kilku spraw.
Czekam na wasze opinie na ten temat. Szczerze wam powiem, że nie umiem odpowiedzieć jej na pytanie "Co ja mam zrobić?". Zakochała sie dziewczyna w chłopaku - miłość nie wybiera, spoko. Ale ogarnijcie okoliczności tego wszystkiego. Można to nazwać "tym czymś", gdy po praktycznie roku nie widzenia się ona wciąż do niego coś ma lub gdy po 3 latach od tych Kolonii, gdy w jej życiu pewnie przewinęło się jeszcze kilku wciąż twierdzi że to ten jedyny? Czy może to tylko i wyłącznie dlatego że to ten pierwszy?? Odpowiedź na te pytania pozostawiam wam.

Serdecznie dziękuję za tę rozmowę. Dostałem prośbę o spotkanie i porozmawianie, jak widzicie wyżej odbyło się one. Na koniec dodam tylko słowa, które miały być zamieszczone pod postem. A więc wedle mojej obietnicy:

"Jeśli to czytasz, proszę z całego serca proszę przemyśl to i daj mi znać"

2 komentarze:

  1. Ta historia....może nie chodzi wcale o nich a o ciebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widzisz są tu 2 historie. O którą Tobie chodzi?

      Usuń

Dzięki za komentarz :)