Wprowadzenie:
Jest to pierwszy epizod Labiryntu Samotności.
Długo obiecywałem że go napiszę, więc poniżej macie pierwsze moje twory.
Opowiada on historię Ani widzianą z perspektywy Bartka. Jest jednak
jeden warunek :) Najpierw przeczytajcie Labirynt Samotności
a dopiero później zabierzcie się za czytanie pierwszego epizodu :)
Głównym celem tego opowiadania jest głębsze przybliżenie postaci Bartka o
którą zostałem poproszony jak i dodatkowe fakty związane z Anią :)
Wiecie jak nazywa się Ania? Nie?! To zapraszam do czytania :)
W
klasie jak zwykle był hałas jak to u nas na polaku. Siedziałem z tyłu z
Marcinem na którego gadaliśmy "Wąski" bo wyglądał jak wieszak na
ubrania. Nie wiem jednak jak on mógł opychać się fast food`ami i
wyglądać tak masakrycznie. Nauczyciel od fizyki często wołał go do
tablicy czytając "Więzień nr 2963" sugerując że uciekł on z Oświęcimia.
Po klasie krążyła legenda że dziś zawita u nas jakaś nowa dziewczyna.
Nawet nie wiem jak ma na imię. Z tego co mi wiadomo przenosi się ponoć z
innej szkoły do nas bo coś tam.
Wreszcie zadzwonił dzwonek,
sygnał który tak wszyscy kochaliśmy. Wyszliśmy z klasy zajmując naszą
miejscówkę pod oknem. Podbiłem do sklepiku bo w czasie lekcji słyszałem
marsz wojskowy dobiegający z mojego brzucha - czułem że chudnę i
wyglądam jak Marcin. Stan mojego konta zmniejszył się właśnie o kilka
złotych, kupując stały zestaw "Małego Kujona" w skład którego wchodziła
Cola i dwa rogale 7days. Kątem oka ujrzałem czarne coś stojące przy
pokoju nauczycielskim z Buczkowską i dyrkiem. Podchodząc do kumpli
zapytałem: -Ej, widzieliście tego batmana co pod pokojem stoi? -Euł euł
euł, z pełną gębą się nie gada. Mama cię nie nauczyła? Zjedz to i
powiedz jeszcze raz o co ci chodzi. - powiedział Miras. Przełknąłem:
-Spoko Panie dobrze wychowany, pytałem się czy widzieliście tego Batmana
co stoi koło pokoju nauczycielskiego? -Jakiego Batmana? - zapytał
Marcin. -Nie wiem, a co ja Wikipedia? I zaczęliśmy się wszyscy śmiać,
twierdząc że w naszej szkole będzie kręcona kolejna część o człowieku
nietoperzu a w roli głównej wystąpi Buczkowska, nasza super
wychowawczyni od której dowiadujemy się wszystko ostatni.
Gdy
zadzwonił dzwonek zajęliśmy miejsca, do klasy weszła dziwna postać
wyglądająca jak batman, tyle że bez kotary czy jak to się nazywa. O
dziwo nikt się nawet nie zaśmiał. Buczkowska wstała i przywitała naszą
nową koleżankę. Ania, bo tak miała na imię spojrzała się na nas i z
lekkim uśmiechem usiadła w pierwszej ławce. Zdziwienie ogarnęło mnie i
Marcina, w całej klasie był spokój jak nigdy dotąd. Nikt się nie
odezwał, tylko Martyna podeszła do Ani przedstawiając się i "oficjalnie"
przyjęła ją do naszej klasy. Tak wiem, brzmi to bezsensownie. Wyglądało
to mniej więcej tak, podchodzi sobie kujonka do Batmana o imieniu Ania,
wyciąga rękę a jej bzdurny uśmiech i żółte zęby oślepiają nas swoim
blaskiem. Dziewczyna patrzy się na Martynę jak na zjawisko po czym
odpowiada symboliczne Hej po czym skupia swój wzrok na leżącym na ławce
zeszycie. Kujonka sterczy jeszcze przez chwile przy jej biurku po czym
siada i na tym kończy się ta opowieść.
Gdzieś w głębi wydawało mi
się że z tej Ani może być spoko dziewczyna, ale zdawało mi się że ma coś
na sumieniu. Nie była normalna, cały czas stała sama i siedziała sama.
Nawet z nikim nie rozmawiała, próbowaliśmy oczywiście swoich sił aby coś
do niej zagadać - bez skutecznie. Stoi jak kamień i nic do niej nie
dociera - no prawie nic.
Po przerwie jedna z najbardziej
znienawidzonych przez nas lekcji - Matematyka. Nikt z nas tego nie lubi,
same liczby. Mój zeszyt z matmy wyglądał mniej więcej według jednego
schematu. Na niebiesko liczby powyżej 2 na czerwono liczby przedziału od
1 do 2 najczęściej w kółeczkach i z podpisem Bolka. Bolek to nasza
nauczycielka od Matematyki. Czemu Bolek? O tuż komisja kreskówek w skład
której wchodziła niemal cała klasa przyznała ten tytuł nauczycielce od
Matematyki, ponieważ stwierdziła iż twarz owej osoby bardzo przypomina
bohatera słynnej polskiej bajki.
Na
lekcji standardowo chodziliśmy do tablicy, dziwnym trafem zadania były
tak łatwe że całą klasa była przy tablicy. Pani dojechała do nr 24, Ania
teraz ty. Wstała i podeszła do tablicy. Byłem ciekawy czy uczy się
dobrze czy źle i czy ogarnia matmę. Jednak to co zobaczyliśmy przeszło
nasze najśmielsze oczekiwania. Anna na była prawo ręczna. Jak niektóre
dziewczyny nosiła na ręce bandanę jednak nie tak jak inne w celach
ozdobnych. Gdy uniosła rękę chustka musiała się poluzować i usunęła się
pokazując nam to czego nikt nie chciał zobaczyć. Nasza nowa koleżanka
była pocięta i to nie zwyczajnie, tylko szczególnie mocno. Zdziwiliśmy
się niesamowicie, wszyscy zobaczyli mocne czerwone kreski jak i nie
krechy na ręce Ani. A w klasie zrobiło się znów tak cicho że było
słychać telewizor woźnego, którego kantorek mieścił się naprzeciwko
naszej klasy - oglądał Modę na Sukces. Po dzwonku Ania została chwilę po
lekcjach bo Bolek coś od niej chciał. W tym momencie coś we mnie
strzeliło. Gdy reszta udała się na W-F ja zostałem chwilę pod klasą,
chciałem porozmawiać z Anią o tym co zobaczyliśmy. Ale w chwili gdy zza
uchylonych drzwi dobiegły mnie słowa: -Informuj mnie proszę, to ważne.
Dobrze idź już na przerwę. Całkowicie spękałem, chciałem jak najszybciej
wynieść się z tamtego miejsca. Sam nawet nie wiem dlaczego. Gdy
Chojnicka wychodziła z klasy, odwróciłem się udając zainteresowanie
gazetką szkolną. Ania wychodząc tylko spojrzała się na mnie i lekko
zaśmiała. Nie dziwi mnie fakt jej radości. Dopiero gdy zobaczyłem co tak
naprawdę znajduje się na gazetce zrozumiałem uśmiech Ani - bezcenny
uśmiech.
Następnego dnia wychodząc do szkoły umówiony byłem z
Drybusem, jeden z moich najlepszych kumpli, jednak nie trzymaliśmy się
razem z kilku powodów. Jednym z nich było to że pochodził on z tzw "Ostatniej Dzielnicy",
która miała taką a nie inną opinię. Chociaż miałem to gdzieś, co
myśleli o nich inni, Drybus był na tyle w porządku że warto było się z
nim znać. Jednak tego dnia musiałem odmówić. Całą noc nie spałem myśląc o
Ani, nie wiem dlaczego. Cały czas miałem przed oczyma jej pociętą rękę.
Wychodząc z domu postanowiłem poznać Anię bliżej. Zadzwoniłem szybko do
Bochena, który też pochodził z Ostatniej Dzielnicy
i poprosiłem aby załatwił mi szybko info dotyczące miejsca zamieszkania
naszej nowej koleżanki. Bochen był mistrzem w tych sprawach - do
dzisiaj nie wiem jak to zrobił. Dosłownie 5 minut po telefonie dostałem
wiadomość: "Grunwaldzka 15a". Uśmiechnąłem się. Przed domem Ani
spędziłem dobre 15 minut, upewniłem się jeszcze dobrze, po przeczytaniu
tabliczki "H. I Chojniccy" coraz bardziej zaczęło zastanawiać mnie jak
Bohen załatwił ten adres.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz :)