Nigdy nie mów Nigdy

1.

Dziś rano znów czekałem na autobus. Mój pech dopiął znów swego. Dowiedziałem się że mój jedyny środek transportu z mojej wielkiej metropolii gdzie psy "szczekają dupami", a gdy pies zdechnie to łańcuch szczeka jeszcze przez 3 dni ma spore opóźnienie. Zająłem miejsce na między narodowym przystanku autobusowym składającym się z ledwo co 3 miejsc siedzących i 2 stojących pod zadaszeniem. Tak więc miejsce to szokuje podróżnych swoją wygodą i klasą samą w sobie. Usiadłem bacznie obserwując zaczynających pracę rolników. Po chwili załamań czasowych z godziny, którą już przesiedziałem w poczekalni zrobiło się 5 minut. Tak więc mit o miejscach czasoprzestrzennych został właśnie obalony. Aby umilić sobie czas czekania na jakże dogodny środek transportu do miasta, postanowiłem odpalić sobie mój przenośny sprzęt grający. Po 10-cio minutowym zastanawianiem się nad wybraniem odpowiedniego kawałka, w słuchawkach zabrzmiał hit lat 80. Dzisiejszy dzień powitałem piosenką Sweet Home Alabama. Sweet Home Alabama la la la i tak w kółko. Po chwili z Alabamy przeniosłem się z powrotem do Wielkiej Dziury. Podróż moich marzeń została przerwana z powodu jakiegoś wędrowca. -Czegoś ci trzeba wielmożny wędrowniku? - Zapytałem. - Cześć, wiesz może o której idzie autobus do miasta? - Zapytał. -YYYY, niestety, ale muszę cię dobić. - Odparłem wyciągając słuchawki z uszu. - Autobus, którym jak widzę planujemy udać się do cywilizacji ma opóźnienie i nie wiadomo, o której przyjedzie... I czy w ogóle przyjedzie. Chłopak wydawał się być z lekka przybity. Widocznie zbyt mocno nastawił się na jakże światowy wyjazd do miasta. Jak miało się wkrótce okazać, byłem prawie bliski prawdy.


2.

 Z pozoru wyglądał na raczej spokojnego, usiadł. Przedstawił się i tak, mogłem stwierdzić że lista moich znajomych powiększy się o jedną osobę. Po krótkiej wymianie zdań, zaciekawiło mnie dlaczego Adam jedzie do miasta. Z początku zdawało mi się że podobnie jak ja, udaje się on na premierę Grand Theft Auto 5. Jednak jego odpowiedź zszokowała mnie niezmiernie. Przez krótką chwilę zastanawiałem się, jak tak można. Jak można wydać 5 zł na bilet do miasta żeby jechać do "Dziewczyny" ... Jak to w ogóle brzmi "Dziewczyna". Tym bardziej w tak ważny dzień jak dzisiaj, gdy premierę miała najlepsza na świecie gra. Po chwili zastanowienia się stwierdziłem że to bezsensu. -Tee Kochaś, co to za laska? -Zapytałem patrząc na zakochańca. -Angelika... -Ooo niezłe imię, jaki ma level? -Co?! Zapytał Adaś. -Nie nic... Długo się znacie? Zapytałem licząc na dłuższą wypowiedź. -Ponad rok. -Niestety znów się przeliczyłem.  -Stary, może coś więcej? Ile ma lat? Gdzie się uczy? Jakiego ma kompa? Może jej rozmiar stanika znasz? - Na wszelakie sposoby próbowałem wypytać Adama o kobietę, do której tak się poświęca jadąc autobusem za piątkę. Jednak nigdy nie sądziłem jakie tak naprawdę potrafią być dziewczyny. Po chwili rozmowy z towarzyszem, zapytał czy może mi coś opowiedzieć. Po chwili zastanowienia i krótkim przemyśleniu cyku "Co mi tam..." rozsiadłem się wygodnie w krześle, spojrzałem na Adama i poprosiłem aby zaczął.


3.

Poznałem ją w dosyć dziwny sposób, jadę sobie rowerem a tu nagle jakaś dziewczyna mówi mi cześć. Zdziwiło mnie to trochę, z reguły dziewczyny nie mówią mi pierwsze cześć, jednak postanowiłem odpowiedzieć. Moja radość nie trwała jednak zbyt długo ponieważ nieznajoma stwierdziła że pomyliła mnie z jakimś swoim kolegą, do którego jestem ponoć dużo podobny. Hmyy jej kolegi nie znam, ale z pewnością mogę stwierdzić że ona jest ładna. Po zaistniałej sytuacji wybrałem się na dalszą przejażdżkę. Przez całą drogę pytanie "Kim ona była?" nie dawało mi spokoju. Wracając do domu, postanowiłem odpocząć na ławce. Usiadłem wyciągając telefon z kieszeni. Widocznie dzisiejszy dzień chciał zaskoczyć mnie jeszcze raz. W oddali pojawiła się sylwetka poznanej jakiś czas temu dziewczyny. Z reguły nie jestem rozmowny i ciężko mi na zagadanie do dziewczyny. Jednak po długim namyśle postanowiłem że spróbuję. Myślę sobie, że warto spróbować niż później żałować że się tego nie zrobiło.  Gdy nieznajoma przeszła obok ławki wstałem zabierając rower i udałem się za nią. Znów moja odwaga nie pomogła mi w tym jakże trudnym dla mnie momencie. Ostatecznie chciałem się nawet wycofać jednak chęć poznania tej dziewczyny była większa. Podszedłem, serce waliło mi z prędkością wystrzału pocisków przez jakiś CKM. -Siema, wiesz jeżeli mówisz mi Cześć, mógł bym chociaż znać twoje imię? - Zapytałem. Dziewczyna uśmiechnęła się: -Angelika miło mi. -Adam. Poczułem że zrobiłem coś czego nie będę żałował. Nie wiem czemu strzeliłem małą gafę pytając się o "status na facebooku" czyli pytanie typu "Masz kogoś?". Dziewczyna spojrzała na mnie śmiejąc się i zaczęła opowiadać mi o chłopaku, którego lubi ale z nim nie jest i wg... Po krótkim spacerze odprowadziłem ją pod dom i zapytałem o nr. Spojrzała się a jej piękny uśmiech z tamtego wieczoru do dziś został w mojej głowie. Wyciągnąłem telefon a ona zapisała mi swój nr. Wracając do domu, cały czas o niej myślałem. Po powrocie rzuciłem się do komputera. Angelika do nr telefonu dorzuciła jeszcze popularne tego czasu gg. Ten dzień był jednym z najlepszych tamtych wakacji. Zaczęliśmy pisać, pisaliśmy tak przez jeden tydzień i drugi. W końcu postanowiłem umówić się na spotkanie. Ku mojemu zaskoczeniu nie wyraziła sprzeciwu. Umówiliśmy się w miejscu, gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy. Pochodziliśmy trochę po mieście. Dużo mi o sobie opowiedziała. Dowiedziałem się wielu rzeczy na jej temat. Jednak najlepszym faktem było to, że jest ode mnie starsza o rok. To było dla mnie w szczególności ważne. Nigdy nie udało mi się umówić z dziewczyną, tym bardziej z taką, która jest ode mnie starsza. Odniosłem mały sukces. Jednak jak miało się wkrótce okazać, to zbyt piękne by mogło być prawdziwe.
Przez pierwsze kilka tygodni było super. Chodziliśmy na długie spacery. Jednak cały czas gdzieś w głębi czułem że coś jest nie tak. Angelika wydawała się bardzo spoko laską. Po 3 tygodniach mogłem z dużym uśmiechem powiedzieć że coś się ruszyło. Pewnego dosyć zimnego piątku, to chyba był listopad, poszliśmy przejść się nad jezioro. Spotkaliśmy się o godzinie 18 na starym rynku. O tej porze miasto wygląda świetnie, szczególnie jego stara część. Jak to ja oczywiście znów musiałem się spóźnić. Znów oczywiście gonił mnie pies sąsiada... Jednak o godzinie 18:05 byłem już na miejscu. Wychodząc za zakrętu zobaczyłem Angelikę, jednak była piękniejsza niż zawsze... Stanąłem jak wryty na środku chodnika patrząc na jej powalający mnie uśmiech. Gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się jeszcze piękniej niż zawsze. Gdy podeszła zdążyłem na szczęście ochłonąć. Przyznam się szczerze że jeszcze nigdy w nikogo tak się nie zapatrzyłem. Po raz pierwszy przywitaliśmy się dając sobie buziaka w policzek. Chciałbym aby takie chwile  trwały wiecznie. Jak już mówiłem wcześniej poszliśmy się przejść. Dzisiejszy dzień utwierdzał mnie coraz bardziej w przekonaniu że coś może z tego być, coś więcej niż koleżeństwo i przyjaźń. W czasie drogi na kąpielisko świetnie się dogadywaliśmy, jak nigdy dotąd. Angelika z reguły nie była aż tak mocno rozmowna, jednak wtedy nie szliśmy nawet chwili bez milczenia, co wcześniej zdarzało się bardzo często. Nad jeziorkiem usiedliśmy sobie na ławce, zaraz obok dość nastrojowych lampek. Angelika usiadła obok mnie, blisko jak nigdy dotąd. Siedzieliśmy patrząc na przemian w pięknie falującą wodę, która wyglądała świetnie odbijając światła. Spoglądaliśmy jeszcze w gwiazdy i tak w kółko, gwiazdy i woda. Patrząc na Angelikę, zapaliła mi się lampka w mózgu,  [Stary, jest zajebiście weź ją przytul..]. Po krótkiej chwili zastanowienia moja ręka wylądowała na jej barku. Angelika spojrzała się na mnie, uśmiechnęła się i przysunęła się bardziej, opierając swoją głowę o mój bark. Ta chwila była cudowna. Mógł bym tak siedzieć całą wieczność. Wtedy, gdzieś głębi poczułem że chyba się zakochałem. Tego wieczoru Angelika bardzo dużo mi o sobie opowiedziała. O swoich problemach w domu i o swoim byłym. Tak wiadomo temat byłego nie był do mnie jakoś bardzo przyjemny, jednak nie wypadało mi przerywać ani zmieniać na siłę tematu. Mogłem stwierdzić że ona po prostu potrzebowała kogoś, komu mogła by się wygadać i tyle. Po jakieś godzinie spędzonej na "ławce smutku i radości" bo tak ją nazwaliśmy, postanowiliśmy powoli się zmywać. Wracając, trapił mnie kolejny dylemat [Przytulić czy nie przytulić?] Jednak znów postanowiłem iść na całość. Idąc położyłem swoją rękę na jej barkach. Angelika natychmiast przytuliła się i odwzajemniła to kładąc swoją rękę na moich biodrach. Czułem się świetnie. Iść  przytulonym z dziewczyną która ci się podoba, a w dodatku wiesz że coś do niej czujesz? --> Bezcenne. O godzinie 22 dotarliśmy pod blok Andzi. Dała mi zarąbistego buziaka w policzek i podziękowała za dzisiejszy dzień. Odwróciła się pierwsza, znów mój komputer pokładowy zareagował [Pocałuj ją] jednak tym razem już spękałem. Gdy wchodziła do domu, odwróciła się i uśmiechnęła się. Stałem tam jeszcze przez jakieś 5 min. Całą drogę zastanawiałem się dlaczego tego nie zrobiłem... Po prostu spękałem...
Kolejne dni wydawały się być bardzo spokojne. Spotykaliśmy się prawie codziennie. Często chodziłem do restauracji gdzie miała praktyki by popatrzeć na jej piękny uśmiech. Potrafiłem wpatrywać się w niego od rana do wieczora przez cały tydzień. Angelika coraz bardziej mi się podobała. Trudno mi było o niej nie myśleć. A najbardziej cieszyło mnie to, że jest ode mnie starsza. Nigdy wcześniej nie udało mi się umówić ze starszą dziewczyną a jednak, marzenia się spełniają. 
W końcu jednak postanowiłem zrobić mały krok na przód.  


4,

Umówiliśmy się przy bloku Andzi żeby spędzić wspólnie piątkowy wieczór. Oczywiście moja punktualność nie znała granic. 5 minut przed czasem byłem już przed jej blokiem. Punkt 17 Angelika wyszła z klatki. Przywitaliśmy się po czym ruszyliśmy w stronę starej fabryki, w której kiedyś produkowana była czekolada a za czasów wojny mieścił się tam arsenał amunicyjny wojsk niemieckich. Droga do fabryki mogła by trwać wieczność. Jak zwykle dogadywaliśmy się bardzo dobrze. Jednak przez całą drogę zastanawiałem się jak to zrobić. Cały czas po głowie chodziło mi znów jedno zadręczające mnie pytanie "Jak ją pocałować?". Czy zrobić to teraz czy dopiero w fabryce. Znów serce waliło mi jak karabin maszynowy. Wpadłem na bardzo genialny pomysł szybko kalkulując sobie scenariusz wydarzeń. Pomyślałem sobie -Zatrzymam się udając że chce zawiązać but, wtedy Angelika stanie  a ja skończę "sznurować" po czym przybliżę się do niej i po prostu to zrobię. Nie to nie był dobry pomysł. Idąc rozmawialiśmy o bardzo wielu ciekawych rzeczach. Angelika bardzo lubiła rozmawiać o filmach. Moja wiedza na temat kinematografii była dość ograniczona więc starałem się wymyślać co popadnie, cały czas powtarzając że uwielbiam Ace`a Venture. Gdy doszliśmy do fabryki Angelika chciała wejść na najwyższe piętro jednego z budynków. Widok z niego był świetny. Położyliśmy się obok siebie. Po chwili jednak fakt że budynek był stary przerodził się w strach i postanowiliśmy jak najszybciej się stamtąd zmywać. Bieganie po starej fabryce zajęło nam trochę czasu i niczym się spostrzegliśmy zrobiło się już ciemno. Usiedliśmy w najlepszym miejscu w fabryce. Przed nami był tylko las i cudowny zachód słońca. Angelika usiadła obok mnie a ja z dużym uśmiechem przytuliłem ją do siebie. Tak bardzo chciałbym aby takie chwile
trwały wiecznie. Wpatrywaliśmy się w zachodzące słońce. Moje serce zaczęło bić coraz szybciej a ręce spociły się ze zdenerwowania. Przede mną stało wyzwanie roku. Chciałem pocałować dziewczynę do której serio coś czułem. Postanowiłem spróbować. Zacząłem przybliżać się powoli do Angeliki, ta spojrzała się na mnie po czym pięknie się uśmiechnęła. Zbliżyliśmy swoje usta do siebie bardzo powoli. Angelika zaczęła zamykać oczy. Czułem jej oddech na swoich ustach. Czułem że nie potrafię. I tak też się stało. Nie wytrzymałem, gdzieś w głębi pomyślałem sobie - Nie mogę, nie wiem dlaczego nie mogę... Odsunąłem się od  Angeliki tłumacząc się że telefon mi zadzwonił. W tym momencie po pełniłem największy błąd w życiu. Ręce spociły mi się tak bardzo że trudno było mi utrzymać rzekomo dzwoniący telefon w dłoni. Angelika wstała, spojrzała na zegarek oznajmiając że musimy powoli się zbierać bo robi się późno. Wiedziałem że nie wykorzystałem życiowej szansy. Spieprzyć coś takiego i to jeszcze przed tak pięknym zachodem słońca. Porażka!! Jedna wielka porażka!! Schodząc z piętra postanowiłem jednak inaczej zakończyć dzisiejszy dzień. Gdy wyszliśmy z fabryki szliśmy obok starych torów prowadzących do fabryki. Byłem bardzo zdenerwowany, jednak grubo postanowiłem sobie że Zrobię To! Pocałuję ją. Myślę sobie - Jak to mówią "Raz kozie śmierć" co mi tam. Zaproponowałem abyśmy usiedli na starym obalonym drzewie przy torach. Angelika spojrzała się na mnie po czym wyjęła telefon. Kątem oka przeczytałem: -Mamo, spóźnię się chwilkę. Poczekaj z kolacją. -Jest! - Pomyślałem. Angelika usiadła pierwsza, zapytałem czy mogę usiąść za nią. Znów jej piękny uśmiech rozbroił mnie całkowicie. Spojrzała się na mnie i kiwnęła głową że mogę. Oparła się o mnie a ja objąłem ją całymi rękoma po czym położyłem swoją głowę na jej bark. Angelika spojrzała się na mnie, to było cudowne. Nasz pocałunek trwał dobre 5 minut. Czułem jak jej dłonie ściskają moje. Nareszcie pocałowałem dziewczynę moich marzeń. Angelika spojrzała jeszcze raz na mnie, po czym wstała i zeszła z obalonego drzewa. Wstałem i ruszyliśmy do domu, obejmując się jak tylko potrafiliśmy.


5.

W sobotę rano, jak zwykle wstałem z wielkim zamiarem sprzątnięcia pokoju. Niestety jak zwykle przeliczyłem się z moimi możliwościami i jedyne co zrobiłem w ten piękny dzień to przetarłem kusz z monitora. Cały dzień jednak nie potrafiłem przestać myśleć o Angelice. Jej piękne włosy i brązowe oczy cały czas mam przed oczami. Siedząc przed komputerem zadzwonił telefon. Ku mojemu zdziwieniu była to Angelika. Po jakże obfitej rozmowie umówiliśmy się na wieczór. Miałem jeszcze trochę czasu do wieczora, więc wziąłem się w garść i dość szybko wyrobiłem się z sobotnimi obowiązkami. O 19:30 zjawiłem się pod jej domem. Za chwilę pojawiła się tam również Angelika.  
Udaliśmy się w bardzo długi spacer. Zaprowadziłem ją w kilka ciekawych miejsc w naszym mieście jak i poza nim. Po dwóch godzinach spaceru zaproponowałem abyśmy usiedli na murku jednej ze szkół. Zaczęło mnie zastanawiać jedno: -Skoro całowałem się z Angeliką, to chyba jesteśmy razem? Po chwili zastanowienia, postanowiłem jednak zapytać. -Angelika? -Zapytałem z lekkim zaniepokojeniem. -Mogę ci się coś zapytać? -Tak - Mówiąc to, Angelika odgarnęła włosy z twarzy spoglądając na mnie. -Yyy, czyli my oficjalnie jesteśmy razem tak? Angelika nic nie odpowiedziała, po prostu się przytuliła. To chyba miało znaczyć że tak.

- Powiem ci stary, że masz zajebistą historię miłosną... Normalnie lepszej nie słyszałem.-
Powiedziałem Adamowi wstając i przy użyciu kilku niecenzuralnych słów opisałem czym tak naprawdę jest ten pieprzony PKS.. żeby tyle czekać na przystanku za jakimś pieprzonym autobusem. Świetnie... 
- Generalnie, opowiedziałem ci jak to się wszystko zaczęło. - Powiedział lekko przybity Adaś.  
-Hmyy? To weź mi odpowiedz na jedno proste zasadnicze pytanie? - Zapytałem wyciągając telefon z kieszeni. -Ty z nią jesteś teraz czy jak?
-To długa historia, poza tym nie chce cię zanudzać. - Odpowiedział.


ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA  !!!!!

Opowiadanie PDF

1 komentarz:

  1. Zadziwiające jak miłość może zmienić człowieka <3

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz :)