Wielu z nas ma takie wspomnienia, od których często jest trudno uciec. Które wciąż biegają za nami i prześladują nas na każdym kroku. I chociaż czasami byśmy chcieli - jest to po prostu nie możliwe.
"Zdałam sobie sprawę z tego że ktoś, który był dla mnie ważny już ode mnie odszedł. Trzy lata temu na koloniach w Kołobrzegu poznałam fajnego chłopaka. Wtedy byłam jeszcze dzieckiem jednak ogólnie rzecz biorąc, przez 14 dni miałam pierwszego prawdziwego chłopaka. Wszystko działo się bardzo szybko. Już pierwszego dnia kolonii poszliśmy się przejść nad jezioro a drugiego trzymaliśmy się za ręce. Widziałam w nim swój ideał. Spełniał wszystkie moje oczekiwania. Przez 14 dni byłam w raju, dosłownie mówiąc. To może wydawać się śmieszne, ale mając 15 miałam pierwszego chłopaka ponieważ do tej pory każdego z którym "byłam" nie można było nim nazwać - z wielu powodów. Jednak wszystko skończyło się po koloniach a cały czar prysł.
Może wydać Ci się to głupie, typowa bezsensowna historia, pojechała dziewczyna na kolonie, poznała fajnego chłopaka - zakochała sie w nim. Kolonie się skończyły i czar prysł.
Jednak wyglądało to trochę inaczej i w sumie wygląda nadal. Na koloniach okazało się że Adam ma tatę za granicą. Mieszkamy od siebie stosunkowo blisko, myślę że 30 km nie jest jakimś dużym dystansem. Jednak jego częste wyjazdy do taty utrudniały by nam spotkania. Mówię "by" ponieważ w ostatnim dniu koloni na wieczornym spacerze rozmawialiśmy o tym. A dokładnie o "rozstaniu" Zapytał tylko "Chcesz tego?" czy "Nie myśl o tym" nie pamiętam dokładnie - było to dawno.
Po powrocie, utrzymywaliśmy "kontakt". Tak, miał na mnie totalny zlew. Początkowo czułam się że mnie nie zna. Sama wysłałam mu zaproszenie na popularnej jeszcze wtedy Naszej Klasie. Gdy zaakceptował zaczęliśmy pisać przez ładne 2 tygodnie po czym przyjechał do mnie. Pamiętam że w miejscu gdzie się ze mną umówił staliśmy przytuleni jakieś 10 minut. Powiedział mi wtedy że za mną tęskni. I na tym pięknym dnu się wszystko skończyło. Straciliśmy kontakt, fakt - pisaliśmy później trochę ale coraz mniej i coraz mniej aż prawe wcale. Wtedy było mi ciężko, może dlatego że to była pierwsza osoba, która była dla mnie tak ważna. To śmiesznie brzmi, ale zobaczyliśmy sie po roku? Tak po roku. Przyjechał do mnie bo miał coś do załatwienia. Pogadaliśmy trochę. Po pier*****m roku wciąż widziałam w nim tego jednego. Później znowu się nie widzieliśmy. Najbardziej bolało mnie to że tylko ja do niego pisałam. Wciąż tylko ja - on nie. Po roku - tak po roku, dobrze słyszałeś. coś go chyba trafiło. Zaczęliśmy się spotykać regularnie. Były to piękne spotkania, wpadał do mnie co tydzień w poniedziałek. Najpiękniejsze 2 godziny jakie przeżywałam w tygodniu. Wiecznie jednak zadając sobie pytanie: Dlaczego po tak długim czasie wciąż widzę w nim tego jednego?
Było super, powiedział mi również po kilku nastu naszych spotkaniach że zaczęło mu zależeć po czym pocałowaliśmy się. Uwierz mi, smak jego ust pamiętam do dzisiaj. Najpiękniejszy smak na świecie... Później było już tylko lepiej. Zaprosił mnie do siebie, spędziliśmy cały dzień razem. Po czym, wszystko się zj****o. Wciąż tłumaczył się że nie jest odpowiednim chłopakiem dla mnie bo musi to ojca do Niemiec jeździć i nie ma czasu na mnie bo to, bo tamto. Próbowałam wiele razy powiedzieć mu że mi na nim zależy, że go kocham - bezskutecznie. Do dzisiaj pozostają mi tylko nasze wspólne zdjęcia i wspomnienia, które wracają z każda chwilą kiedy o nim myślę...."
Historia wydarzyła się na prawdę, jednak na prośbę dziewczyny, z którą miałem okazję rozmawiać [prosiła o nie podawanie danych] pozmieniałem i nie napisałem kilku spraw.
Czekam na wasze opinie na ten temat. Szczerze wam powiem, że nie umiem odpowiedzieć jej na pytanie "Co ja mam zrobić?". Zakochała sie dziewczyna w chłopaku - miłość nie wybiera, spoko. Ale ogarnijcie okoliczności tego wszystkiego. Można to nazwać "tym czymś", gdy po praktycznie roku nie widzenia się ona wciąż do niego coś ma lub gdy po 3 latach od tych Kolonii, gdy w jej życiu pewnie przewinęło się jeszcze kilku wciąż twierdzi że to ten jedyny? Czy może to tylko i wyłącznie dlatego że to ten pierwszy?? Odpowiedź na te pytania pozostawiam wam.
Serdecznie dziękuję za tę rozmowę. Dostałem prośbę o spotkanie i porozmawianie, jak widzicie wyżej odbyło się one. Na koniec dodam tylko słowa, które miały być zamieszczone pod postem. A więc wedle mojej obietnicy:
"Jeśli to czytasz, proszę z całego serca proszę przemyśl to i daj mi znać"
Myślę "Adamie", jeśli to czytasz usiądź spokojnie, przewertuj kartki wspomnień wracając do tych kolonii i przewertuj tak ten cały okres i przemyśl to wszystko ;)
Pozdrawiam Kałach i spółka ;) Siema!
Żeby nie było że tylko o tej "miłości" mam jeszcze jedną historię. Opublikuję ją w najbliższym czasie - obiecuję. Sam już trochę się wnerwiam że tylko o tej miłości ;) Siema!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz :)